Dylematy
Stoi
i patrzy na swoje nagie, lustrzane odbicie. Na fotelu leży bielizna, wśród niej
para majtek. Pierwsze – seksowne, koronkowe stringi, drugie – babcine majtasy z
wizerunkiem biedronki. Dylemat.
„Jeśli
dziś odnajdę miłość mojego życia, jeśli przypadkiem upadnie mi rękawiczka
wprost pod jego nogi, a gdy oboje schylimy się by ją podnieść – nasze ręce się
połączą ? Wtedy spojrzę mu głęboko w oczy i na ich dnie znajdę pytanie
„wyjdziesz za mnie?”. Może nawet nie będzie go interesował mój wiek i waga ?
Boże, ideał! W Starbucks’ie, patrząc
na jego namiętne usta, wysłucham spokojnie, czym się zajmuje i jakie są jego
pasje. Później powiem coś o sobie, w końcu stanie się. Pocałuje. Krótkie
pytanie: u mnie czy u Ciebie? No przecież po to zawsze w torebce noszę
szczoteczkę do zębów. I co wtedy? Podczas gorącej gry wstępnej wybranek mojego
życia ujrzy wielką, czerwoną biedronkę? NIE, NIE, NIE! Nie mogę na to
pozwolić!”
Bez
wahania zakłada koronkową bieliznę: stanik i stringi – komplet z Triumph’a za 250 zł. Promienie
wschodzącego słońca wpadają przez okno i, mimo mrozu, zdaje się być upalnie.
Czarne rajstopy idealnie pasują do czerwonej, obcisłej sukienki. Nagła chwila
zawahania…
„Moment!
Przecież jeśli to będzie facet mojego życia, to nie od razu pójdziemy do łóżka.
Będziemy tradycyjni. Oczywiście nie będziemy czekać do ślubu, ale choć jeden
dzień się powstrzymamy. Kawa, wymiana numerów i każdy w swoją stronę (na
razie). Na kolejne spotkanie założę to niewygodne cudo. Dziś biedronkowe majty!
Na litość boską, przecież przez 3 godziny muszę siedzieć na spotkaniu z
szefem…”
Szybkim
ruchem zdejmuje rajstopy i trach! Podarte. I co teraz? Założyć jeansy i
pierwszą, lepszą koszulę, czy poświęcić 10 minut na szukanie w szafie nowej
pary rajstop? Z głośników rozprzestrzenia się energiczne „…you’ve got the love I need to see me through…” Decyzja podjęta –
biegnie do szafy.
”
W sumie to może być dość śmieszne połączenie – czerwona biedronka, czerwona
sukienka… Niech będzie.”
Chwila
namysłu i…
„To
tylko 3 godziny, wytrzymam.”
Koronkę
przykrywa czarny nylon. Sukienka idealnie podkreśla jej zgrabną sylwetkę. Włosy
uwięzione w przestrzeni wałków odzyskują swoją wolność. Gęste, identyczne loki
opadają pojedynczo na ramiona. Tusz do rzęs, w kosmetyczce są dwa rodzaje:
brązowy na co dzień i czarny na specjalne okazje. Przypadkowo w ręce wpada jej
ten drugi. Jest to pokusa…
„A
może by tak…? Nie! Idę tylko do pracy.”
Już
po chwili dzień można zaliczyć do tych „specjalnych okazji”. Do tego czerwona
szminka, niby przypadkiem wpadająca w dłonie – lśni na jej ustach. I perfumy.
No. 5 – Chanel. Pasuje.
W
trakcie chwili milion myśli.
„Ja
go nie potrzebuje. Facet to tylko kłopot! Mam już 30 lat, niby chciałabym
założyć rodzinę, a zegar biologiczny tyka, ale nie. Nawet o tym nie myśl! Mało przeżyłaś?
Nawet gdyby trafił się taki… hm… idealny, to nie daj się zwieść pozorom!
Wykorzysta Cię i zostawi. W dzisiejszym świecie nie ma miejsca na sentymenty
czy jakąś tam miłość. Absolutnie wybij to sobie z głowy! Jesteś piękna dla
siebie i dla własnej satysfakcji.”
Szybka
kawa i w kierunku drzwi. Buty!
„Obcasy
czy płaskie? Płaskie. Dziś mam dużo bieganie, musi być wygodnie. O tak, komfort
to podstawa. Ale do takiej sukienki… byłoby bardziej kobieco… Nie! Komfort!”
A
obcasy jakby same układają się na stopach.
„Pamiętaj!
Piękna dla siebie, jesteś silną, samodzielną, nowoczesną singielką.”
Musi jeszcze wyłączyć radio i biec do pracy. Z
głośników płynie sugestia „I’ve got all
my life to live (…) I will survive!”
Wybiega
z domu w pośpiechu zakładając płaszcz. Z rąk wypada jej rękawiczka, a wiatr
niesie ją prosto pod nogi faceta w garniturze. Schylają się obydwoje, by ją
podnieść, a ich ręce się splatają…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz