...ale jest.
Wrocław jest cudny nawet jak pada i wieje.
Na Rynku szykują wielką bibe, bo przecież "strefa kibica musi być!" Miałam dziś znaleźć Siostrze jakiegoś męża, obcokrajowca, najlepiej Portugalczyka, ale nie wyszło. Chociaż jakiś brzydki facet z grupą znajomych popatrzył i zaczął do nas krzyczeć : "ohhhhh, you are my beeeeeeeest!". Zignorowałyśmy. Ale jeszcze wszystko może się zdarzyć. Poza tym...hmm... no w sumie to wiecie jak jest, no nie? Życie jak życie, w niektórych miejscach jest piękniejsze, ale nie zmienia to faktu, że to tylko życie. Tylko a może aż? Ale daruje Wam moje dzisiejsze przemyślenia i rozpamiętywania się. Choć ostatnio mój umysł schodzi na dziwne ścieżki myśli. To takie śmieszne, że taki mały tworek przypominający orzech włoski zgromadza tyle myśli, wspomnień i uczuć(tak, tak, drodzy romantycy, to umysł odpowiada za uczucia, a nie jakieś tam kretyńskie serce).
Właśnie! Zmieniłam fryzurę. Po raz pierwszy od... 8 lat nie mam grzywki na skos. Czy zmienia to mój wizerunek? Maybe. Siostra mnie nie poznała, ale nie sądzę, że zmieniłam się aż tak. Zresztą -włosy to włosy - odrosną.
Mój entuzjazm potrafi ostatnio zabić. Cóż.
Wracając do Wrocławia- wszyscy tu mają takie piękne rowery, Większość to stare graty, ale są kolorowe, niebanalne, stylowe i bardzo mi się podobają. Przy nich moje Liczi wypada kiepsko.
LICZI!
To mój kochany rower. Nowiutki, piękniutki i mój! Jest kremowy. Miejska damka. Jeździ się nim super po kieleckich chodnikach :P Kto się ze mną łapie na jakiś mały wypad, hę? Tylko musi być mały, bo moja kondycja jest w strasznej formie.
Dziś nie będzie zdjęć. Ani jednego. Aparat wrócił wczoraj do rodzinnego miasta, a i nawet nie ma co robić. Powiedzmy szczerze - jestem z siostrą - nie ma więc zbytnio doznań artystycznych, a moja duchowość może się w jakikolwiek sposób ukazać jedynie w kościele. Od dziś np. wiem gdzie jest Komenda Wojewódzka Policji, Prokuratura Wojewódzka i Sąd Rejonowy dla rejony Podwale, Śródmieście... Hura! :) Ale jest jeden plus - Empik w galerii handlowej Renoma. ŁAaaaaaaaaaaaa! Cudowny! U nas półka "nauka języków obcych" to dosłownie jedna półka, a tam... ! Nie ma porównania, 3 rzędy półek ! Yeah! I to mi się podoba. :) Nie kupiłam nic. Ale mam zamiar zacząć czytać "Spijając filiżankami słońce". Napiszę jakąś recenzję (o ile można będzie tak to nazwać).
Jesteśmy przy książkach - skończyłam drugą książkę Nicole Krauss i nie zachwyciła. "Kiedy wchodziłem do pokoju" - średnie. Choć postać Anny - żony głównego bohatera, który stracił pamięc, jest niezwykła. Chciałabym być taka jak ona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz